Translate

czwartek, 25 maja 2017

Pewna historia, jak trafiłam do dietetyka.

Zarezerwowałam urlop i z uśmiechem na twarzy zaczęłam przygotowania do oczekiwanych wakacji. W wolnym czasie przeglądam strony internetowe z miejscami, w które chcę dotrzeć, wszystko oczywiście zapisując. Lista jest już spora :) Potem rozmyślam o pogodzie, czy się uda i marzę o pięknej opaleniźnie. Planuję też co będę musiała kupić do wyjazdu. Kosmetyki, nowe klapeczki, no i w przypływie emocji zerknęłam do swojej szafy. Letnie ciuchy są i to w dostatku! Szkoda tylko, że trochę z nich wyrosłam... Chwila załamania, a potem ciężki okres myśli i rachunków sumienia. Stwierdziłam, że zakup ciuchów w większym rozmiarze nie jest najlepszym wyjściem, więc podjęłam się "diety". Pierwszej, drugiej, a potem trzeciej - bez rezultatów. Brak silnej woli, pociąg do słodyczy i problem z ułożeniem zbilansowanego posiłku odbijały się tym, że po całodziennym poszczeniu, opychałam się przekąskami wieczorami. Efekt? Szkoda gadać. Wtedy podjęłam decyzję - idę do dietetyka.


Z pomocą przyszła mi mgr Adrianna Barczyńska, która prowadzi poradnię dietetyczną „Dobry Dietetyk” w mojej okolicy (Mysłowice/Będzin). Dzięki Bogu jest to osoba elastyczna, która zawsze znajdzie dobry dla nas termin, więc i mi się udało. Na pierwszej wizycie został ze mną przeprowadzony wywiad i pomiary. Wywiad był dość szczegółowy, pytania były między innymi o:

- mój cel diety oraz historię wcześniejszych prób odchudzania
- stan zdrowia i poziom aktywności fizycznej
- dotychczasowe zwyczaje żywieniowe
- co lubię, a czego nie, np. moja fanaberia - nie cierpię pomidorów,  co musiało być uwzględnione w diecie
- moje możliwości czasowe jeśli chodzi o jedzenie i przygotowywanie posiłków
Następnie w ruch poszła waga. Prawie z niej zleciałam, gdy usłyszałam wynik, ale zachowam ten wstydliwy szczegół dla siebie :)
Po zważeniu i zmierzeniu przyszła pora na ustalenie szczegółów diety i oczekiwanie na gotowy plan żywieniowy.

Ku mojemu zdziwieniu dietę otrzymałam już po kilku dniach. Jest ona w formie książki A4 w twardej oprawie - jest to bardzo wygodne, gdy zabiera się ją ze sobą nawet do pracy. Gotowa książka zawiera część teoretyczną, czyli m.in. analizę masy i składu ciała, szczegółowe objaśnienia, analizę spożycia kalorii, czyli czego spożywam za dużo, a czego za mało oraz część praktyczną, czyli plan żywieniowy na 14 kolejnych dni (po 5 posiłków dziennie). Każdy posiłek został dostosowany do moich potrzeb i wymagań (czyt. fanaberii). Dziś mija siódmy dzień i czuję się wspaniale. Przygotowywane posiłki są smaczne, a przy tym łatwe do zrobienia. Pani dietetyk uwzględniła, bym nie marnowała produktów, planując wykorzystanie produktów do końca po ich otwarciu. Prócz diety w formie książki otrzymałam tabele kaloryczne, ciekawą broszurkę, firmowy długopis i niezbędną zakładkę, dzięki której nie muszę szukać, na którym dniu aktualnie jestem. Wszystko to elegancko zapakowane w teczuszkę. Mówię Wam mega profesjonalnie :)
Tym wpisem chciałam Was zachęcić, by nie czekać do lata :) Nie wiem jak to jest, ale po tygodniu stosowania diety mam już 2 kg mniej, troszkę ubyło z obwodu brzucha, a mam wrażenie, że jem za dwóch. To motywuje, dlatego będę się z Wami dzielić moimi małymi sukcesami oraz przepisami, które w opracowaniu przez dietetyka zrobią ze mnie miss plaży 2017 :))

Jeśli Was zainteresowałam przejściem na zdrową stronę mocy i jeśli tak jak ja chcecie się pozbyć kilku kilogramów, zostawiam Wam strony, na których znajdziecie więcej o Poradni Ady:

  • Strona firmowa http://barczynska.dobrydietetyk.pl/
Adrianna przygotowuje wraz z dietą listę zakupów oraz małą ściągawkę z posiłkami na cały dzień, co bardzo ułatwia planowanie dań na każdy dzień :)
Przykładowe dania z diety:
Sałatka z szynką parmeńską. Pomidory w wersji dla męża :))
Dorsz pieczony z pieczarkami

Makaron z kurczakiem w bazyliowym pesto.


Prawda, że wyglądają apetycznie? Trzymajcie za mnie kciuki :))


6 komentarzy:

  1. dania wyglądają na apetyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dasz radę :) zdrowe jedzenie jest pyszne i ta świadomośc, że dostarcza się tego czego powinno :) Ja półtora roku temu schudłam 8 kg zdrowo się odżywiając, do tej pory utrzymałam. Niecałe trzy tyg temu podjęłam walkę o ostatnie 5 kg :) Dasz radę, bo wszystko jest w głowie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za dobre słowo:* trzymam kciuki zatem i za Twoją walkę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Cię za to jaką jesteś osobą. Wspieram myślami każdego dnia. Już jesteś zmotywowana, więc widzę że osiągniesz swój cel. Doceń także swój mądry organizm, bo jest on bardzo mądry. Sam podpowiada czego nie lubi. Mam na myśli pomidory. Skórka i pestki są najgorsze. Powodują stany zapalne w organizmie. A potem problemu ze stawami etc. Przestudiowałam artykuły, książki i wykłady na temat zapaleń. Mój mąż bardzo cierpiał z bólu stawów. Jako dziecko nie nawiedził pomidorów. Odkąd zmieniliśmy jadłospis nie ma dolegliwości bólowych. Wyeliminował też inne psiankowe warzywa. Je sporadycznie, jeśli już to po obróbce cieplnej. W nagrodę za sukces kup wystrzałową kieckę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anitko <3 Dziękuję za miłe słowa, od rano czuję większą moc. Z tymi pomidorami musi coś być. Na surowo się nie tknę i każdy nie może się nadziwić dlaczego.
      Ps. Kiecka będzie, oj będzie, tylko jeszcze troszkę dam sobie czasu :) Ściskam Cię bardzo mocno :*

      Usuń
  5. Podziwiam i życzę wytrwałości a potem to mi też już tylko dieta zostanie, trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń