Może zacznę od tego, że LET IT ROLL jest największym na świecie festiwalem muzyki elektronicznej, ukierunkowanym głównie na gatunek drum & bass. A kto mnie zna wie, że muzyka gra wielką rolę w moim życiu, dlatego nie mogło mnie tam zabraknąć.
W tym roku, 1-go i 2-go sierpnia w czeskim mieście Benesov, na ogromnym terenie wojskowym odbył się Let It Roll Open Air, na którym mogliśmy usłyszeć jednych z najlepszych dj'ów muzyki dnb. Wymienię tylko kilku - Andy C, Wilkinson, Ed Rush & Optical, London Elektricity, TC, Black Sun Empire - dodając, że pełny skład dwudniowej imprezy składał się ze 160 artystów z całego świata.
By posłuchać setów ulubionych dj'ów nie raz musieliśmy dzielić czas na pół. Nie sposób opowiedzieć słowami emocje jakie wyzwolił w nas festiwal oraz atmosferę tam panującą. Fantastyczni ludzie, otwarci artyści oraz wspaniała praca organizatorów, którzy dopięli każdy szczegół na ostatni guzik.
Osobiście prócz muzyki zainteresowała mnie strefa gastronomiczna festiwalu. I to o niej chciałam Wam napisać kilka słów.
Jestem pod jej wielkim wrażeniem - różnorodność - każdy znalazł tam coś dla siebie.
Zaczynając od najbardziej powszechnych budek z kebabami, hamburgerami (jednak były to kotlety robione ze 100% wołowiny na oczach klientów - żadne gotowe półprodukty!, pizzą i smażoną kiełbasą, poprzez uwielbiane przez Czechów placki ziemniaczane, langosze, czy smażony ser, a kończąc na tajskiej kuchni oraz chińszczyźnie. Naleśniki - zapomniałam o naleśnikach! Pyszności z Nutellą i bananami cieszyły się nie małą popularnością. Jedna porcja zazwyczaj była za mała :)
Dla spragnionych również przygotowano ogrom możliwości. Zacznę od czeskiego piwa - Budweiser Budvar, które królowało tego weekendu wśród najchętniej wybieranego napoju. Namioty z tym złocistym trunkiem stały na każdym kroku, skutecznie gasząc pragnienie festiwalowiczów. Dla mniejszych koneserów goryczki czekały jabłkowe, gruszkowe i jeżynowe Somersby. Wielką furorę robiły młode kokosy, które przygotowywano na bieżąco i podawano jeszcze w skorupce. Dla bardziej wymagających czekały budki z mrożoną herbatą, pysznymi drinkami, koktajlami czy wyspa mojito. Świeże soki skutecznie nadrabiały braki witamin, a red bulle oczywiście dodawały skrzydeł :)
Dodatkowo na Open Air można było zapalić fajkę wodną z przeróżnymi tytoniami, zakupić odzież, biżuterię, lub wyroby tytoniowe. Można było skorzystać z usług fryzjera, makijażystki lub nawet masażystki, która wspaniale relaksowała wymęczone całonocnym tańczeniem ciało.
Znaczną uwagę zwróciłam na jednego ze sponsorów - marki znanej wody ognistej Finlandia, która swoimi drinkami raczyła nas (za darmo) przy wejściu na teren campingu lub fantastycznymi lodami o smaku żurawiny z dodatkiem wódki w tym samym smaku. Genialnie chłodziły w upalne dni!
By móc lepiej zobrazować Wam to o czym piszę, zapraszam Was do zobaczenia galerii TUTAJ.
Kto raz odwiedzi LET IT ROLL open air - będzie wracał co roku! Życzę każdemu z Was, by mógł przeżyć tak wspaniałą imprezę!
musiało byc ekstra:)
OdpowiedzUsuńNie znam słów, które opisałyby jak było ekstra :)
UsuńNie wiem czy zachwycać się relacją, czy jedzeniem:)))
OdpowiedzUsuńTo się nazywa być pozytywnie zakręconą.
Podziwiam cię ogromnie:))
Oj tak, dobrze jest w codziennym, nudnym życiu znaleźć trochę czasu na bycie pozytywnie zakręconym :)
Usuńbo być pozytywnie zakręconym trzeba cały czas! a co do pysznie prezentujących się powyżej burgerów używam sosów i dressingów Develey'a. Bardzo smacznie łączą się z mięsem jak i pieczywem, serio, check this out! :D
OdpowiedzUsuń