Nie jestem fanką oliwek, w sumie nigdy za nimi nie przepadałam. Jednak, gdy pierwszy raz spróbowałam tapenady na grubej, ciepłej jeszcze grzance byłam bardzo zaskoczona. Mdły smak oliwek znikł, a całość sprawiła, że poczułam się jakbym wróciła do słonecznej Italii, czyli tam gdzie wszystko smakuje o niebo lepiej. Spróbujcie sami. Zapraszam!
SKŁADNIKI:
- 200 g czarnych, wydrylowanych oliwek
- 2 łyżki kaparów z zalewy
- 1 ząbek czosnku
- 2 łyżki posiekanej natki pietruszki/zielonej cebulki/szczypiorku
- 5 łyżek oliwy z oliwek (dobrej jakości)
- 1 łyżka soku z cytryny
- świeżo zmielony pieprz
- szczypta pieprzy cayenne (lub chilli)
PRZYGOTOWANIE:
Wszystkie składniki umieszczamy w wysokiej misce i siekamy za pomocą blendera na jednolitą pastę. Na końcu całość doprawiamy pieprzem oraz pieprzem cayenne. Gotową pastę chłodzimy pół godziny w lodówce. Podajemy ją z grzankami lub świeżym pieczywem. Wspaniale smakuje także z dodatkiem rukoli. Smacznego!
Tak przygotowaną tapenadę możemy przełożyć do słoika, zalać warstwą oliwy i przechowywać w lodówce nawet 2 tygodnie.
Chyba się skuszę i wypróbuję ten przepis :)
OdpowiedzUsuńaż czuję ten zapach Włoch :) robię!!!
OdpowiedzUsuńbardzo lubię tę pastę :)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemna pasta, pozdrawiam serdecznie i zapraszam na mojego bloga
OdpowiedzUsuń