Fasolka po bretońsku, czyli gęsta zupa z fasoli, kiełbasy i sosu pomidorowego, która nie tylko nas rozgrzeje, ale też porządnie nasyci. Najczęściej gotuje się jej duży garnek, by przygotować obiad na kilka dni z góry. Nadmiar dania można zamrozić lub zawekować. Nic się nie zmarnuje. Zapraszam :)
SKŁADNIKI:
- 400 g suszonej fasolki Jaś (u mnie karłowy)
- 30 - 40 dag kości wędzonej
- 1,5 l wody
- 3 liście laurowe
- 5 ziarenek ziela angielskiego
- 100 g chudego, wędzonego boczku
- 400 g chudej kiełbasy (u mnie z piersi kurczaka)
- 200 g koncentratu pomidorowego (dobrej jakości)
- 1 puszka krojonych pomidorów
- 1 duża cebula
- 4 łyżki tłuszczu do smażenia (np. olej, masło klarowane)
- 2-3 ząbki czosnku
- 1 łyżka majeranku
- po 1 łyżeczce papryki mielonej słodkiej i ostrej
- sól i pieprz
Fasolę należy noc wcześniej namoczyć w zimnej wodzie, a przed gotowaniem odcedzić (ja dodatkowo ją płuczę).
W dużym garnku umieścić fasolę, kość wędzoną, liście laurowe oraz ziele angielskie. Całość zalać zimną wodą i zagotować. Gotować na wolnym ogniu przez ok. 40 minut, aż fasolka będzie al dente (czyli miękka z zewnątrz, ale po rozgryzieniu czuć jeszcze jej twardość wewnątrz). Osobiście gotuję ją bez przykrycia, by woda mogła swobodnie odparować.
W międzyczasie cebulę kroimy w kosteczkę i lekko podsmażamy na 2 łyżkach tłuszczu. Na sam koniec smażenia dodajemy przeciśnięty czosnek i smażymy całość jeszcze przez minutę, ciągle mieszając. Cebulkę przekładamy na talerz.
Na tej samej patelni podsmażamy pokrojony w kosteczkę boczek (jeśli jest bardzo chudy, należy dodać łyżkę tłuszczu), a następnie pokrojoną w półksiężyce kiełbasę (również podlać tłuszczem, jeśli kiełbasa jest bardzo chuda).
Cebulę, boczek i kiełbasę przekładamy do fasolki ugotowanej al dente i gotujemy przez 5 minut.
Po tym czasie do zupy dodajemy pomidory z puszki i koncentrat pomidorowy. Wszystko dobrze mieszamy i gotujemy jeszcze przez chwilkę.
Teraz wyjmujemy kość (możemy obrać z niej mięso i przełożyć do fasolki) i całość doprawiamy majerankiem, paprykami, solą i pieprzem do smaku.
Zupę możemy zagęścić zasmażką lub łyżką mąki wymieszaną w 1/3 szklanki bardzo zimnej wody. Fasolka najlepiej smakuje na następny dzień. Za każdym następnym odgrzewaniem zyskuje na smaku. Podawać ze świeżym pieczywem. Smacznego!
jestem jednym z niewielu Polaków, który nie bardzo przepada za tą zupą.. no i za grochówką :(
OdpowiedzUsuńAle mój chłopak by wszamał ile widzi! :)
Mniaaaam! Uwielbiamy fasolkę! <3
OdpowiedzUsuńO Mamusiu. Miałam dawno temu takie kultowe miejsce o nazwie "Kuchcik". Dawali najlepszą fasolkę po bretońsku na świecie.
OdpowiedzUsuńZ szacunku nigdy jej sama nie gotowałam.
Może teraz, mając twój przepis, ośmielę się sięgnąć po Jasia.
Dziękuję za powrót do przeszłości:)))
pyszna klasyka :)
OdpowiedzUsuń